Autor

Wyświetl wszystkie

Artykuły Patricia Raybon

Nie jesteś samotny

„Tak miło cię widzieć!” „Tak się cieszę, że tu jesteś!” Takimi ciepłymi słowami witali się członkowie kościoła, zebrani online, przed rozpoczęciem wieczornego programu. Jako gościnny mówca, w milczeniu obserwowałam, jak do spotkania dołączają kolejne osoby i muszę powiedzieć, że jako introwertyczka nie znająca nikogo z ich grona, czułam się obco. Po chwili jednak na ekranie pojawił się pastor oraz mój dawny znajomy. Gdy ich zobaczyłam, nie czułam się już samotna. Bóg przysłał mi wsparcie.

Czas na mówienie

Pewna Afroamerykanka przez trzydzieści długich lat była zaangażowana w służbę o globalnym zasięgu. Za każdym razem jednak, gdy chciała rozmawiać ze współpracownikami o niesprawiedliwości rasowej, spotykała się z milczeniem. Przełom nastąpił dopiero wiosną ubiegłego roku, gdy dyskusje na temat rasizmu stały się powszechne na całym świecie. Jej znajomi zaczęli otwierać się na dialog, a ona z bólem serca zastanawiała się, dlaczego musiało upłynąć tyle czasu, zanim zajęli stanowisko.

Przesuń swój płot

Podczas zawieruchy II wojny światowej grupa żołnierzy zwróciła się do wikariusza okolicznego kościoła z prośbą o możliwość pochowania poległego towarzysza broni na przyległym cmentarzu. Duchowny jednak odmówił, gdyż dozwolone były na nim tylko pochówki miejscowych parafian. Żołnierze pochowali więc swojego przyjaciela tuż za ogrodzeniem cmentarza.

Od mądrości do radości

Gdy zadzwonił telefon, niezwłocznie go odebrałam. W słuchawce usłyszałam głos najstarszego członka naszej kościelnej wspólnoty—kobiety, która, pomimo że miała prawie sto lat, tryskała energią i ciężko pracowała. Ponieważ kończyła pisać książkę, miała do mnie kilka pisarskich pytań. Jak zwykle jednak to ja je zadawałam. Pytałam o jej życie, pracę, miłość i rodzinę. Lekcje płynące z jej długiego życia tchnęły mądrością. Powiedziała mi: „Wyznaczaj sobie właściwe tempo”. Wkrótce śmiałyśmy się z chwil, gdy sama o tym zapominała. Jej wspaniałe historie były pełne prawdziwej radości.

Ufając Biblii

Billy Graham, znany amerykański ewangelista, opisał swoje wahania, czy rzeczywiście Biblię można uznać za prawdę. Pewnej nocy, kiedy szedł samotnie w świetle księżyca, nagle padł na kolana, położył Biblię na pniu drzewa i zdołał jedynie wyszeptać słowa: „O Boże! W Biblii jest tak wiele rzeczy, których nie rozumiem”.

Najpierw wybacz

Byłyśmy dla siebie „siostrami w Chrystusie”, ale od pewnego czasu moja biała przyjaciółka i ja zaczęłyśmy zachowywać się jak wrogowie. Pewnego ranka, siedząc w kawiarni, pokłóciłyśmy się o odmienne poglądy rasowe. Potem rozstałyśmy się, a ja obiecałam sobie, że już się z nią nie zobaczę. Rok później jednak zostałyśmy obie zatrudnione w tej samej chrześcijańskiej organizacji i na dodatek miałyśmy pracować w tym samym dziale. Nie mogłyśmy więc uniknąć spotkania. Choć było to niezręczne, porozmawiałyśmy o naszym konflikcie. Z biegiem czasu Bóg pomógł nam wzajemnie sobie wybaczyć, uzdrowić naszą relację i dać z siebie w służbie to, co najlepsze.

Kwitnąć dla Jezusa

Nie powiedziałam szczerze, co myślę o tulipanach. Moja młodsza córka podarowała mi paczkę z ich cebulkami po powrocie z podróży do Amsterdamu. Udałam, że jestem nimi zachwycona, podobnie jak podekscytowana byłam jej przyjazdem. Tulipany jednak nie są moimi ulubionymi kwiatami. Wcześnie zakwitają i szybko więdną, a lipcowa pogoda sprawiła, że było zbyt gorąco, by je sadzić.

Metoda oczyszczenia

Moja znajoma nauczyła swoje dzieci, że mycie rąk po powrocie do domu powinno trwać tyle czasu, ile zajmuje im zaśpiewanie „Sto lat”, i to dwukrotnie. „Tyle czasu zajmuje zmywanie zarazków”—mówi matka, przyglądając się swoim maluchom, radośnie śpiewającym nad umywalką. Jeszcze przed pandemią Covida-19 nauczyły się poświęcać dużo czasu na usuwanie brudu ze swoich dłoni.

On walczy za ciebie

Jeden ze 112 wierzchowców, należących do brytyjskich żołnierzy, podczas słynnej Szarży Lekkiej Brygady wykazał się tak wielką odwagą i wytrzymałością, że dowódca—podpułkownik de Salis—przyznał mu medal. Był pewien, że ten wspaniały koń zasługuje na uznanie tak samo, jak jego dzielni ludzie. I chociaż ich militarna akcja nie zakończyła się pełnym sukcesem, jednak męstwo kawalerii połączone z odwagą koni sprawiło, że bitwa ta przeszła do historii Wielkiej Brytanii. Jej rocznica jest obchodzona do dnia dzisiejszego.

On zna twoje imię

Trzy lata temu ja i mój mąż musieliśmy pożegnać się z wszystkimi przyjaciółmi i znajomymi z kościoła. Wróciliśmy jednak, ale byliśmy pełni obaw, czy nasza społeczność przyjmie nas z powrotem, czy nadal nas kocha i czy przebaczyła nam to, że odeszliśmy. Na odpowiedź nie musieliśmy długo czekać. Otrzymaliśmy ją w słoneczny, niedzielny poranek, kiedy wchodziliśmy przez drzwi kościoła. Usłyszeliśmy: „Pat! Dan! Wspaniale was widzieć!” Kate DiCamillo, autorka książek dla dzieci, napisała: „Czytelniku, nie ma nic słodszego na tym smutnym świecie, niż głos ukochanej osoby, która wypowiada twoje imię”.

Odważna miłość

Akcja miała miejsce podczas II wojny światowej. Pewnej mroźnej, lutowej nocy 1943 roku, u wybrzeży Grenlandii storpedowany został ogromny okręt transportowy SS Dorchester. Na pokładzie płynęło aż czterech kapelanów, którzy robili, co mogli, aby uspokoić setki spanikowanych żołnierzy. Gdy statek tonął, a ranni mężczyźni skakali do przepełnionych szalup, czterej kapelani próbowali zapanować nad chaosem „głosząc odwagę”—mówił jeden z ocalałych.

Bezpieczna przeprawa

Plemię Kandas w Papui-Nowej Gwinei czekało podekscytowane na transport Biblii, wydrukowanych w ich ojczystym języku. Aby dostarczyć je do wioski, dystrybutorzy zmuszeni byli płynąć po oceanie małymi łodziami.