Drugi oddech
W wieku pięćdziesięciu czterech lat postanowiłem wziąć udział w maratonie „Milwaukee”. Postawiłem sobie dwa cele: chciałem ukończyć bieg i dokonać tego przed upływem pięciu godzin. Mój czas byłby niesamowity, gdyby druga połowa dystansu poszła mi równie dobrze jak pierwsza. Wyścig był jednak wyczerpujący, a nadzieja, że złapię drugi oddech, spełzła na niczym. Zanim dotarłem do mety, mój stabilny bieg zmienił się w bolesny spacer.
Jasne światła
Latem 2015 roku grupa z naszego kościoła podróżująca do Kenii, doznała szoku po tym, co zobaczyła w Mathare, jednym ze slumsów Nairobi. Odwiedziliśmy szkołę z klepiskiem zamiast podłogi, z rdzewiejącymi metalowymi ścianami i drewnianymi ławkami. Na tle tego wyjątkowo skromnego otoczenia, zdecydowanie wyróżniała się jedna osoba. Była to nauczycielka w szkole podstawowej, która posiadała radość i determinację prawdziwej misjonarki. Miała na imię Brilliant (Błyskotliwa), co bardzo do niej pasowało. Jej kolorowe ubranie, sposób w jaki się nosiła i radość, z jaką uczyła i zachęcała dzieci, były oszałamiające.
Pod wpływem babci
Madeline Harriet Orr Jackson Williams miała długie imię, ale jej życie były jeszcze dłuższe. Przeżyła 101 lat i dwóch mężów; obaj byli kaznodziejami. Madeline była moją babcią i nazywaliśmy ją Momma. Moje rodzeństwo i ja dobrze ją poznaliśmy. Mieszkaliśmy u niej w domu dopóki nie zabrał jej do siebie jej drugi mąż. Nawet wtedy jednak mieszkała niecałe pięćdziesiąt mil od nas. Nasza babcia śpiewała hymny, recytowała katechizm i grała na pianinie. Była bogobojną kobietą, a jej wiara wywarła na nas duży wpływ.
On trzyma nas za rękę
Pewnej niedzieli po schodach w kościele schodziła mała, urocza i niezależna dziewczynka. Miała niespełna dwa lata. Schodzenie po schodach zdawało się być jej misją, którą pomyślnie spełniła. Uśmiechałem się do siebie, gdy obserwowałem niezależność odważnego malucha. Dziecko czuło się bezpieczne, ponieważ wiedziało, że jest pod czujnym okiem opiekuńczej matki, której kochające dłonie są zawsze gotowe do pomocy.
Życie z zapalonymi światłami
Pracodawca wydelegował mnie wraz z moim współpracownikiem w 250-milową podróż. Nasz powrót do domu musiał odbywać się bardzo późną porą. Mimo że trochę się obawiam nocnej jazdy samochodem ze względu na symptomy starzenia się, zaoferowałem się, że usiądę za kierownicą jako pierwszy. Zacisnąłem ręce na kierownicy i mocno wpatrywałem się w słabo oświetlone drogi. Stwierdziłem, że mam lepszą widoczność, gdy światła pojazdów jadących za mną rozjaśniają widok autostrady przede mną. Ulżyło mi, gdy mój przyjaciel w końcu przejął kierownicę. W tym momencie też odkrył, że jechałem ze światłami przeciwmgielnymi zamiast reflektorami!
Uwielbienie mimo pytań
Nie jest niczym niezwykłym, gdy podczas podróży ktoś z podróżujących pyta: „Czy daleko jeszcze?” albo: „Kiedy będziemy na miejscu?” Któż nie słyszał takich pytań z ust dzieci? Podobne pytania zadają jednak ludzie w każdym wieku, gdy znużeni są niekończącymi się życiowymi wyzwaniami.
Własność Pana
Nietrudno jest stwierdzić, że tatuaże są w dzisiejszych czasach bardzo popularne. Niektóre mają tak małe rozmiary, że prawie nie można ich zauważyć. Pewne osoby—od sportowców po aktorów i zwykłych ludzi—decydują się na wielokolorowe wzory, słowa i rysunki. Trend przypuszczalnie przez jakiś czas pozostanie. W roku 2014 przyniósł trzy miliardy dolarów zysku, a usuwanie tatuaży—66 milionów.
Bezpieczny w Jego ramionach
Pogoda na zewnątrz była niepewna, a informacja w moim telefonie komórkowym przestrzegała o możliwości nagłej powodzi. Przy przystanku szkolnego autobusu zaparkowana była nadzwyczaj duża liczba samochodów z dzielnicy, gdyż rodzice zebrali się by zabrać swoje dzieci do domu. Zanim autobus przyjechał, zaczęło padać. Zobaczyłem wówczas pewną kobietę, która wysiadła z samochodu, a potem wyjęła z bagażnika parasolkę. Podeszła z nią do małej dziewczynki by ochronić ją przed deszczem w drodze do samochodu. Cóż za piękny obraz rodzicielskiej troski przypominającej mi miłość naszego niebiańskiego Ojca!
Słuchanie brata
„Musisz się mnie słuchać. Jestem twoim bratem!”—powiedział chłopiec z mojego sąsiedztwa. Zwracał się do młodszego brata, który coraz bardziej się od niego oddalał, sprawiając, że starszy chłopiec czuł się niezadowolony. Potrafił bowiem lepiej ocenić, jaka jest sytuacja.
Stój mocno na nogach
Był mroźny, zimowy dzień. Myślałem tylko o tym, by wyjść z samochodu i wejść do ciepłego budynku. Po chwili jednak uświadomiłem sobie, że leżę na ziemi z podkulonymi nogami. Niczego sobie nie złamałem, ale czułem ból. Wraz z upływem czasu stawał się on coraz mocniejszy i musiało upłynąć dopiero wiele tygodni, zanim całkowicie wyzdrowiałem.
Ucisz się, moja duszo!
Wyobraź sobie rodzica, pochylającego się z miłością nad dzieckiem, z palcem przystawionym do nosa i łagodnie mówiącego „cicho”, „ćśśśś!”. Gesty i proste słowa mają malca pocieszyć i uspokoić, gdy czuje rozczarowanie, dolegliwość lub ból. Sceny tego rodzaju są powszechne i ponadczasowe. Większość z nas miała do czynienia z podobnymi gestami miłości zarówno jako ich odbiorcy, jak i nadawcy. Obraz ten przypomina mi się, gdy rozmyślam nad Psalmem 131:2.
Błaganie ślepca
Kilka lat temu mój towarzysz podróży zauważył, że wysilam wzrok, żeby dojrzeć oddalone od nas obiekty. To, co później zrobił, było proste, a jednocześnie bardzo doniosłe. Zdjął swoje okulary i powiedział: „Spróbuj.” Gdy je włożyłem, ku mojemu zdziwieniu, zamazany obraz wyostrzył się. W końcu udałem się do okulisty, który przepisał mi okulary korygujące mój problem.