Zabierz głos
Emma krzyknęła do współpracowniczki w restauracji: „To on! To on!” Chodziło jej o Martina, którego spotkała kiedyś w nieco innych okolicznościach. Gdy bowiem pracował w kościelnym ogrodzie, Duch Święty pobudził go, by zaczął rozmowę z przechodzącą kobietą, która wyglądała na prostytutkę. Na jego zaproszenie do kościoła zareagowała słowami: „Czy zdajesz sobie sprawę czym ja się zajmuję? Na pewno nie byłabym mile widziana w waszym kościele!” Martin jednak nie rezygnował i natychmiast złożył jej świadectwo o wielkiej miłości Jezusa. Gdy mówił o mocy Chrystusa, który może zmienić również i jej życie, po twarzy kobiety popłynęły łzy. Kilka tygodni później Emma podjęła pracę jako kelnerka w całkiem nowym środowisku. Jest ona żywym dowodem wielkiej mocy Jezusa Chrystusa, który zmienia życie.
Tylko ufność
Około trzystu dzieci zasiadło do śniadania. Ktoś wzniósł modlitwę dziękczynną za pokarm. Na stole jednak nie było nic do jedzenia! Podobne sytuacje nie były jednak niczym niezwykłym dla dyrektora sierocińca i misjonarza George’a Muellera (1805–1898). Nadarzyła się kolejna okazja, aby zobaczyć, jak Bóg zsyła swoją pomoc. Po upływie kilku minut od modlitwy Muellera w drzwiach stanął piekarz, który ostatniej nocy nie mógł spać. Mając przeczucie, że w sierocińcu potrzebny jest chleb, upiekł trzy jego partie. Wkrótce potem pojawił się miejscowy mleczarz. Jego wóz popsuł się pod samym sierocińcem. Nie chcąc, by mleko się zepsuło, zaoferował je Muellerowi.
Życzliwa korekta
Wczesną wiosną wybraliśmy się wraz z moją małżonką na wycieczkę. Wiosna zawsze działała na mnie odświeżająco. Nie mogłem mieć również lepszego towarzysza podróży niż moja żona. Nagle zauważyłem drogowy znak zakazu, który wyrósł przede mną w najmniej spodziewanym momencie. Zdałem sobie sprawę, że piękny i romantyczny wyjazd mógłby w jednej chwili zmienić się w tragedię, gdybym w porę nie zareagował i nie dostosował się do przepisów drogowych. Do dziś przechodzi mnie dreszcz na myśl o krzywdzie, którą mógłbym wtedy wyrządzić mojej żonie i naszej rodzinie, gdybym zignorował znak drogowy, który przypomniał mi, że jadę w złym kierunku.
Jego rany
Po rozmowie z Gradym domyśliłem się, dlaczego wolał witać się „żółwikiem” niż uściskiem dłoni. Gdyby bowiem podał mi rękę, odsłoniłby blizny na swoim nadgarstku, które powstały w wyniku prób samookaleczenia. Ukrywanie naszych ran—zarówno zewnętrznych, jak i tych wewnętrznych—nie jest niczym odosobnionym.
Likwidator długów
Tłum studentów osłupiał podczas ceremonii ukończenia studiów. Mówca oznajmił, że on i jego rodzina zamierza spłacić miliony funtów długu całego rocznika dyplomowego. Pewna studentka, zadłużona na osiemdziesiąt tysięcy funtów, znalazła się w gronie absolwentów, którzy zareagowali łzami i okrzykami radości.
Razem zwyciężamy
W samym środku nocy pastor Samuel Baggaga został wezwany do domu jednego z członków zboru. Gdy przyszedł na miejsce, ujrzał dom stojący w płomieniach. Ojciec zamieszkującej go rodziny wszedł do środka mimo poparzeń, by ocalić jedno ze swoich dzieci, a potem wyszedł z nieprzytomną córeczką na rękach. Najbliższy szpital w tym wiejskim regionie Ugandy był oddalony o dziesięć kilometrów. Ponieważ nie było żadnego środka transportu, pastor i ojciec zaczęli biec do szpitala z dziewczynką na rękach. Gdy jeden z nich zmęczył się ciężarem rannego dziecka, przejmował je drugi. Tak dobiegli do szpitala. Leczenie ojca i córki przebiegło pomyślnie i oboje powrócili do zdrowia.
Ucz się od najmłodszych
Gdy wraz z przyjacielem znaleźliśmy się w Kenii, byliśmy przytłoczeni widokiem biedy w tamtejszych slumsach. W pewnej chwili nasze emocje zupełnie się zmieniły. Zobaczyliśmy bowiem dzieci, biegające i wołające: Mchungaji, Mchungaji! („pastorze” w jęz. Suahili). Cieszyły się na widok swojego duchowego lidera, który jechał w naszym samochodzie. Swoimi serdecznymi okrzykami witały człowieka, znanego z troskliwości i dobroci.
Naprawdę wolny
Film Amistad opowiada historię o niewolnikach z zachodniej Afryki, którzy w roku 1839 przejęli kontrolę nad transportującym ich statkiem oraz zabili jego kapitana i część załogi. Zostali jednak ujęci, aresztowani i postawieni przed sądem. W niezapomnianej scenie z sali sądowej Cinque, przywódca niewolników, żarliwie błaga o wolność. Trzy proste słowa powtarzane z coraz większą mocą przez związanego mężczyznę w końcu uciszyły zgromadzonych: „Dajcie nam wolność!”. Sprawiedliwości stało się zadość i niewolnicy zostali uwolnieni.
Gotowy do pomocy
Ośmiotygodniowy „urlop”, do jakiego zmuszony był Joe, nie wyglądał na wakacje. Pracował przedtem jako pracownik społeczny w kościele w centrum miasta. Jak sam wyznał, „musiał ponownie żyć wśród bezdomnych oraz przypomnieć sobie co oznacza głód, zmęczenie i zapomnienie przez przyjaciół”. Okazało się, że kiedyś i Joe był jednym z nich. Przed dziewięciu laty przybył tu z innego miasta bez pracy i dachu nad głową. Przez trzynaście dni zmuszony był mieszkać pod gołym niebem bez jedzenia i snu. Bóg w ten sposób przygotowywał go do służby wśród potrzebujących ludzi.
Lepsza niż życie
Pewna kobieta o imieniu Maria kochała Jezusa, jednak jej życie było bardzo, bardzo ciężkie. Jej dwóch synów oraz dwóch wnuków padło ofiarami strzelaniny, a ona sama doznała udaru, który spowodował paraliż prawej strony ciała. Jej życie legło w gruzach, lecz mimo wszystko, gdy tylko była w stanie, uczęszczała na nabożeństwa, podczas których upośledzoną mową wychwalała Boga słowami: „Moja dusza kocha Jezusa; niech będzie błogosławione Jego imię! ”
Wyzwolony przez Jezusa
„Mieszkałem z moją matką tak długo, że w końcu się wyprowadziła!”—brzmiały słowa człowieka, którego życie nie było zbyt udane do chwili, gdy porzucił nałogi i oddał życie Jezusowi. Szczerze przyznał, że aby przyjmować narkotyki, musiał okradać innych, i to nawet osoby najbliższe. Obecnie jest to już jednak przeszłość, z czego bardzo się cieszy, licząc lata, miesiące i dni od chwili swojego uwolnienia. Teraz, gdy regularnie siadamy wspólnie do studiowania Słowa Bożego, widzę przed sobą odmienionego człowieka.
Jesteśmy w tym razem
W przeciągu zaledwie dwóch miesięcy 1994 roku w Rwandzie zginęło ponad milion członków plemienia Tutsi. Ponieśli śmierć z rąk plemienia Hutu, które było zdeterminowane, by zabijać swoich rodaków. Gdy rozpoczęło się to straszne ludobójstwo, biskup Geoffrey Rwubusisi zwrócił się do swojej żony, aby podjęła pracę wśród kobiet, które straciły swoich najbliższych. Odpowiedź Marii brzmiała: „Chce mi się tylko płakać”. W jej rodzinie również zginęło wiele osób. Reakcja biskupa była typowa dla mądrego przywódcy i troskliwego męża: „Mario! Zgromadź kobiety i płacz razem z nimi”. Wiedział, że cierpienie żony pomoże jej dzielić ból innych.