Koniec ucieczki
Osiemnastego lipca 1983 roku kapitan sił powietrznych USA zniknął bez śladu z Albuquerque w stanie Nowy Meksyk. Trzydzieści pięć lat później władze odnalazły go w Kalifornii. The New York Times donosi, że oficer po prostu uciekł „przygnębiony swoją pracą”. Trzydzieści pięć lat ucieczki! Połowa życia spędzona w ciągłym lęku! Mogę sobie wyobrazić, że nieodłącznymi towarzyszami tego człowieka stały się niepokój i paranoja.
Zbawiciel, który nas zna
„Tatusiu, która godzina?”—zapytał mnie mój syn z tylnego siedzenia. „Jest 5:30”. Dokładnie wiedziałem, co na to odpowie. „Nie, jest 5:28!” Patrzyłem, jak jego buzia promienieje. „Tu cię mam!”—mówił mi jego szeroki uśmiech. Ja też byłem zachwycony. Uczucie to wynikało ze znajomości dziecka, którą mają tylko rodzice.
Obiekt w lustrze
„Musi się udać! Szybciej!”—woła dr Ian Malcolm, grany przez Jeffa Goldbluma w kultowej scenie filmu Park jurajski z 1993 roku, gdy wraz z dwoma innymi bohaterami ucieka jeepem przed szalejącym tyranozaurem. Gdy kierowca spogląda we wsteczne lusterko, widzi szczękę rozwścieczonego gada tuż nad napisem: „Obiekty w lusterku są bliżej niż ci się wydaje”. Scena jest mistrzowskim połączeniem napiętej akcji i czarnego humoru. Czasami jednak możemy odczuwać, że „potwory” z naszej przeszłości nigdy nie przestają nas ścigać. Z przytłaczającym poczuciem winy i wstydu patrzymy w „lusterko”, jakim jest nasze życie, i dostrzegamy wiele błędów.
Krzywa wieża
Okazuje się, że krzywe wieże kościelne sprawiają, że ludzie się denerwują. Gdy odwiedziliśmy naszych znajomych, dowiedzieliśmy się od nich, że po gwałtownej wichurze wieża ich kościoła przekrzywiła się, wywołując ogólny niepokój.
Potrzebujesz nowego serca?
Wieści były ponure.
Spodziewaj się opóźnień
Byłem już spóźniony. Znak drogowy przede mną mówił mi, abym dopasował swoje oczekiwania: „Spodziewaj się opóźnień”—brzmiał napis. Ruch na drodze stawał się coraz wolniejszy.
Dokąd zmierzasz?
Co decyduje o naszej drodze życiowej? Kiedyś usłyszałem odpowiedź na to pytanie w zaskakującym miejscu: na kursie szkolenia motocyklistów. Wraz z kilkoma przyjaciółmi chcieliśmy nauczyć się jeździć, więc wzięliśmy kilka lekcji. Część naszego szkolenia dotyczyła czegoś, co nazywa się utrwalaniem celu.
Nadzieja jest naszą strategią
W momencie gdy piszę ten artykuł, moja ulubiona drużyna piłkarska przegrała osiem kolejnych meczy. Z każdą porażką coraz trudniej jest mieć nadzieję, że ten sezon będzie udany. Trener co tydzień wprowadza w zespole jakieś zmiany, ale nie przynoszą one efektów. W rozmowach ze współpracownikami żartuję, że samo pragnienie innego wyniku nie może go zagwarantować. „Nadzieja nie jest strategią”—mawiam.
Tata u dentysty
Nie spodziewałem się, że nauczę się czegoś więcej o ojcowskiej miłości w gabinecie dentystycznym. Tak jednak się stało. Znalazłem się w nim wraz z moim dziesięcioletnim synem. Pod jednym z jego mlecznych zębów, który jeszcze nie wypadł, pojawił się ząb stały. Pierwszy ząb musiał zostać usunięty. Nie było innego sposobu.
Zraniony cierniem
W mój palec wskazujący wbił się cierń, wywołując krwawienie. Instynktownie cofnąłem rękę, a potem krzyczałem i jęczałem. Nie powinienem się jednak dziwić, gdyż przycinanie kolczastego krzewu bez rękawic ogrodowych było prostą drogą do tego, co mi się przydarzyło.
Nasz śpiewający Ojciec
Nikt nie powiedział nam zanim przyszły na świat nasze dzieci, że śpiewanie jest bardzo ważne. Liczą sobie obecnie sześć, osiem i dziesięć lat. Gdy były małe, wszystkie miały problemy z zasypianiem. Moja żona i ja pełniliśmy conocne dyżury, kołysząc je i modląc się by szybko zasnęły. Poświęciłem na to setki godzin, rozpaczliwie nucąc kołysanki w nadziei, że przyspieszą proces zasypiania. Gdy śpiewałem każdego wieczoru, stało się coś zdumiewającego: moje więzy z dziećmi pogłębiły się w sposób, o jakim nigdy nie marzyłem.
Chodzenie Bożą drogą.
„Pójdziemy tędy”—powiedziałem, kładąc rękę na ramieniu mojego syna i kierując nim w tłumie, by szedł za swoją mamą i siostrami. Uczyniłem to wielokrotnie w ciągu dnia, gdy jako rodzina odwiedzaliśmy park rozrywki. Chłopiec czuł się coraz bardziej zmęczony i rozkojarzony. Czemu po prostu nie może iść za nimi?—zastanawiałem się.