Wiatr i ogień
Czasami, gdy chcę zapalić ognisko, gasi je wiatr. Gdy natomiast chcę ogień podtrzymać, wiatr mi w tym pomaga. W pierwszej sytuacji określam wiatr jako „zły”, ponieważ burzy mój plan. W drugiej, uznaję go za „dobry”, gdyż pomaga mi osiągnąć to, czego pragnę.
Dar
Boże narodzenie kojarzy się nam z okresem dawania. Większość z nas usilnie próbuje kupić prezenty, które będą się podobały naszym bliskim i znajomym. Nie wszystkie dary są jednak sobie równe. Niektóre z nich coś dyskretnie sugerują, np. przyrząd do ćwiczeń gimnastycznych lub książka o odchudzaniu. Inne natomiast są prezentami, które dawca sam chciałby dostać. Najlepsze jednak to te, które pochodzą od kogoś, kto nas kocha i wie czego pragniemy.
Radość
Gdy Adam i Ewa zgrzeszyli, utracili radość. Bóg wygnał ich z ogrodu, by nie stało się z nimi coś gorszego. Gdyby po spożyciu owocu z drzewa poznania dobra i zła zjedli jeszcze z drzewa życia, żyliby na wieki w swojej nędzy.
Potrzebujemy nadziei
Adam i Ewa nie potrzebowali nadziei, gdyż wszystkie ich pragnienia były zaspokojone. Mieli wszelkie powody by wierzyć, że życie będzie toczyć się tak samo przyjemnie jak się zaczęło, pozwalając im cieszyć się wszelkim Bożym darem. Narazili się jednak na utratę wszystkiego, co mieli, aby zdobyć coś, na co — jak stwierdził szatan — Bóg im nie pozwolił: poznanie dobra i zła (I Mojżeszowa 2:17; 3:5). Gdy wąż przybył do nich z propozycją, Ewa szybko mu uległa, a Adam wkrótce poszedł w jej ślady (3:6). Otrzymali to, czego chcieli: poznanie. Utracili jednak coś, co dotychczas mieli: niewinność. Wraz z jej utratą pojawiła się potrzeba nadziei, że pozbędą się poczucia winy i wstydu i odzyskają dobroć.
Nie ma gdzie się ukryć
Poczułam zapach spalenizny, więc pobiegłam do kuchni. Na kuchence ani w piekarniku nic jednak nie znalazłam. Podążałam za zapachem przez cały dom. Szłam od pokoju do pokoju, aż w końcu zeszłam po schodach na dół. Mój nos zaprowadził mnie do mojego gabinetu, a potem do biurka. Gdy pod nie zajrzałam, zobaczyłam patrzące na mnie duże i błagalne ślepia Maggie, naszego psa, który wydawał z siebie „woń”. To, co wydawało mi się z początku zapachem spalenizny, teraz wyraźnie pachniało skunksem. Maggie schowała się w najdalszym zakątku naszego domu, by uciec przed okropnym odorem. Nie była jednak w stanie uciec przed samą sobą.
Z głowy do serca
Gdy byłam mała, moja nauczycielka od fortepianu bezwzględnie wymagała, abym uczyła się utworów na pamięć. Bezbłędne ich wykonywanie nie wystarczało. Musiałam je grać z pamięci. Nauczycielka nie chciała by jej uczniowie mówili: „Przepraszam, ale zapomniałem przynieść nuty”.
Prawda o mapach
Chociaż GPS jest współczesnym sposobem wskazywania podróżnym jak dotrzeć do celu, mój mąż i ja nadal posługujemy staroświecką metodą nawigacji, czyli mapą. Ponieważ Jay zwykle siedzi za kierownicą, siłą rzeczy przejmuję rolę nawigatora. Zazwyczaj nie mam kłopotów z orientacją, ale gdy próbuję nawigować podczas jazdy samochodem, nie mogę się odnaleźć. Mimo że wiem dokąd zmierzamy, nie potrafię znaleźć drogi, chyba że się zatrzymamy i ustalimy miejsce, w którym w danej chwili się znajdujemy. Muszę najpierw wiedzieć gdzie jestem.
Nieużywane biegi
Mój pierwszy rower miał przerzutkę z jednym biegiem. Czy jechałam wolno, czy szybko, pod górę czy w dół, jeden bieg musiał wystarczyć. Mój drugi rower miał już trzy biegi: jeden do terenów płaskich, jeden do jazdy pod górę i jeden do jazdy w dół. Trzeci rower miał już ich dziesięć, dając mi większy wybór. Mimo że ten ostatni miał dużo biegów, nie wykorzystywałam ich wszystkich podczas każdej przejażdżki. Niektóre z nich najbardziej przydawały się podczas startu, inne przy rozpędzaniu się, a jeszcze inne przy niskiej prędkości. Musimy jednak pamiętać, że chociaż nie wykorzystujemy wszystkich biegów za każdym razem gdy jeździmy, nie znaczy to, iż nigdy z nich nie skorzystamy.
Wysokie koszty życia
Gdy byłam mała, uważałam, że koszty mieszkania w domu moich rodziców są zbyt wysokie. Patrząc wstecz śmieję się, gdy myślę jak niedorzeczne było moje narzekanie. Rodzice nigdy nie wymagali ode mnie nawet centa za to, że z nimi mieszkam. Jedyną „ceną” było posłuszeństwo. Po prostu musiałam przestrzegać zasad: np. sprzątać po sobie, być grzeczna, mówić prawdę i chodzić do kościoła.…
Słowa w kosmosie
Muszę szczerze przyznać, że gdy dowiedziałam się, iż astronauta Rex Walheim zabierze ze sobą w kosmos na ostatnią misję wahadłowca Atlantis egzemplarz Naszego codziennego chleba, sprawdziłam które z moich rozmyślań będzie czytał. Myśl, że moje słowa będą czytane w przestrzeni kosmicznej, brzmiały dla dziewczyny z prowincji zupełnie niesłychanie.
Lekcja z końskich masek
Niedaleko od miejsca, gdzie mieszkam wraz z mężem, znajduje się ranczo z mnóstwem koni. Czasami niektóre z nich noszą na oczach maski. Przez długi czas współczułam koniom, że nie mogą widzieć. Potem jednak dowiedziałam się, że moje domysły na temat masek były niewłaściwe. Zrobione bowiem były z siatki, aby konie mogły przez nie patrzeć. Muchy natomiast, które wywołują chorobę, nie mogą się przez nie przedostać. Maski nie przeszkadzają w widzeniu, lecz zapobiegają ślepocie!
Złotonośny piasek
Gdy spędzaliśmy wakacje na Alasce, odwiedziliśmy kopalnię złota niedaleko Fairbanks. Po wycieczce i pokazie technik wydobywczych z czasów gorączki złota, spróbowaliśmy swoich sił by uzyskać je sami. Każdy z nas dostał miskę oraz torbę z ziemią i kamieniami. Po wysypaniu zawartości do miski, dolaliśmy wody, a potem poruszaliśmy nią ruchem okrężnym, by oddzielić szlam od złota, które ze względu na swój ciężar miało opaść na dno. Mimo że obserwowaliśmy jak robią to specjaliści, nasze rezultaty były nikłe. Powód? Ponieważ zależało nam by nie stracić nic wartościowego, nie chcieliśmy wyrzucić bezwartościowych kamieni.