Month: Lipiec 2018

Grzesznicy tacy jak my

Mam przyjaciółkę—ma na imię Edith—która opowiedziała mi o dniu, w którym postanowiła pójść za Jezusem. Religia mało ją obchodziła. Pewnego niedzielnego poranka weszła jednak do kościoła w pobliżu jej domu, szukając czegoś, co zaspokoiłoby jej rozżaloną duszę. Pastor przeczytał tekst z Ew. Łukasza 15:1-2, ze staroangielskiego tłumaczenia Biblii: „A zbliżali się do niego wszyscy celnicy i grzesznicy, aby Go słuchać. Faryzeusze zaś i uczeni w Piśmie, szemrali i mówili: Ten grzeszników przyjmuje i jada z nimi”.

Pokonywanie wyzwań

Spotykaliśmy się co miesiąc, by składać sobie relację z realizacji naszych indywidualnych planów. Moja przyjaciółka Mary chciała naprawić tapicerkę na krzesłach swojej jadalni przed końcem roku. Na spotkaniu listopadowym inteligentnie zrelacjonowała swoje postępy od października: „Naprawienie krzeseł zajęło mi dziesięć miesięcy i dwie godziny”. Po wielu miesiącach kłopotów ze zdobyciem niezbędnych materiałów lub znalezienia spokojnej chwili z dala od wymagającej pracy i potrzeb własnych dzieci, potrzebowała zaledwie dwóch godzin intensywnej pracy, by zakończyć projekt.

Nadzieja w żałobie

Gdy miałam dziewiętnaście lat, jedna z moich bliskich przyjaciółek zginęła w wypadku samochodowym. Przez następne tygodnie i miesiące czułam się jak w tunelu, spowitym w smutek. Ból utraty kogoś tak młodego i wspaniałego przyćmił moją wizję, a czasami czułam się nawet nieświadoma, co wokół mnie się dzieje. Czułam się tak zaślepiona cierpieniem i rozpaczą, że po prostu nie potrafiłam widzieć Boga.

Pszczoły i węże

Niektóre problemy moich dzieci kojarzą się wyłącznie ze mną. Np. ostatnio odkryły one, że pszczoły wprowadziły się do szczeliny w betonowym murze naszego ganku. Uzbrojony w aerozol przeciwko owadom, ruszyłem do walki. Zostałem użądlony pięciokrotnie.

Hojne wyrazy miłości

Mój mąż Alan, w naszą rocznicę ślubu zawsze daje mi duży bukiet świeżych kwiatów. Gdy stracił pracę po restrukturyzacji firmy, nie spodziewałam się, że jego szczodre przejawy wierności będą trwać dalej. Mimo wszystko, w dziewiętnastą rocznicę przywitały mnie różnokolorowe kwiaty na stole w jadalni. Ponieważ cenił sobie kontynuowanie corocznej tradycji, by okazać osobiste uczucie, co miesiąc oszczędzał pewną kwotę pieniędzy.

Bezinteresowna służba

Na trawniku stała mała grupa ludzi, przytłoczona ogromem drzewa, leżącego na trawniku. Starsza kobieta, opierająca się na lasce, opisywała nocną wichurę, która przewróciła majestatyczny, stary wiąz. „Co najgorsze”—kontynuowała łamiącym się od emocji głosem—„zniszczył on również nasz piękny, kamienny mur. Mój mąż zbudował go, gdy braliśmy ślub. Uwielbiał go. Ja też! Teraz już go nie ma, tak samo jak i męża”.

Doskonała niedoskonałość

Pewien profesor na mojej uczelni dał mi mądrą radę w związku z moim ciągłym odwlekaniem, wynikającym z perfekcjonizmu. „Nie pozwól, by to, co doskonałe, stało się wrogiem dobrego”—powiedział, wyjaśniając tym samym, że dążenie do perfekcyjnych wyników może przeszkodzić mi w podejmowaniu ryzyka, niezbędnego w rozwoju. Akceptacja faktu, że moja praca będzie zawsze niedoskonała, da mi więcej swobody w rozwijaniu się.

Jezus wie dlaczego

Mam przyjaciół, którzy doświadczyli częściowego uzdrowienia i wciąż zmagają się z bolesnymi aspektami swojej choroby. Inni znajomi zostali uleczeni z uzależnienia, lecz nadal walczą z uczuciami niskiej samooceny i samoobrzydzenia. Zastanawiam się więc: Dlaczego Bóg nie uzdrawia ich całkowicie i raz na zawsze?

Czujna opieka

Zanim mój syn wybiegł z domu do szkoły, zapytałam go, czy umył zęby. Gdy zapytałam ponownie, przypomniałam mu, jak ważne jest mówienie prawdy. Nieporuszony moją łagodną naganą, pół żartem poinformował mnie, że powinnam zainstalować kamerę w łazience. Wówczas sama mogłabym sprawdzić, czy je umył, a on nie odczuwałby pokusy, by kłamać.

Nadzieja w cierpieniu

Spośród setek artykułów, które napisałem dla Naszego codziennego chleba od roku 1988, zapamiętałem kilka w szczególności. Jeden z nich pochodzi z lat 90-tych. Opowiedziałem w nim o czasach, gdy nasze trzy córki wyjechały na obóz lub udały się w podróż misyjną. Ja i mój sześcioletni syn Steve spędziliśmy więc ze sobą męskie wakacje.

Schronienie przed burzą

Gdy mieszkałem w Oklahomie, miałem znajomego, który zajmował się „łowieniem” tornad. John uważnie śledził burze przy pomocy kontaktu radiowego z innymi łowcami i lokalnym radarem, próbując utrzymywać bezpieczny dystans, a jednocześnie obserwować niszczycielski szlak tornada, by informować o jego nagłych zmianach ludzi, znajdujących się w strefie zagrożenia.

Nie ma jak w domu

„Dlaczego musimy zostawić nasz dom i przeprowadzić się?”—pytał mnie mój syn. Trudno jest wytłumaczyć pięcioletniemu dziecku, co to jest dom. My opuszczaliśmy budynek, a nie ognisko domowe. Nasz dom bowiem znajduje się tam, gdzie nasi najbliżsi. Jest to miejsce, do którego pragniemy wrócić po długiej podróży lub długim dniu pracy.